W dniu 2 stycznia 2005 r. o godz. 14.00 wyjechaliśmy z mężem i synkiem z Ostrowca do Krakowa. Krzysiek dużo jeździł po Polsce w celach służbowych i zawsze uważał na drodze. Nawet w tym feralnym dla nas wszystkich dniu jechał z prędkością 58 km/h przy dozwolonej jeździe 50 km/h. To jednak było za mało, żeby uniknąć nieszczęścia. Michałek zaraz po wyjeździe zasnął a ja zaraz po nim, chociaż zawsze starałam się towarzyszyć Krzyśkowi podczas jazdy – może gdybym wtedy nie zasnęła Krzysiek żyłby dzisiaj a Michał biegałby jak jego rówieśnicy. Do dziś obwiniam się za to co się stało, chociaż winny tego wypadku mam nadzieję siedzi teraz w więzieniu i jeszcze długo będzie pokutował za to co zrobił.


O godz. 14.40 byłam już wdową z synkiem, któremu lekarze w Kielcach nie dawali szans na przeżycie. Mieliśmy z Michałkiem dużo szczęścia, ponieważ za nami jechała karetka pogotowia od wypadku i szybko zorganizowano akcję ratowniczą. Musiałam stracić przytomność na kilkanaście minut, bo kiedy się ocknęłam na miejscu była już karetka, policja, straż pożarna i helikopter ratowniczy. Byłam pewna, że Krzysiek żyje i nie mogłam pojąć jak doszło do wypadku, skoro zawsze był taki ostrożny. Miał tylko rozerwane spodnie na kolanie, więc uznałam, że nic Mu się nie stało. Kiedy spojrzałam na Miśka o mało nie zemdlałam. Miał szarpaną ranę na czółku i nie ruszał się. Wtedy strażacy otwarli drzwi i krzyczałam, żeby ratowali moje dziecko. Z tego wszystkiego sama nie czułam bólu. Dopiero kiedy wyciągnęli Krzyśka zaczęły boleć mnie żebra i ręka. Jak się później okazało były złamane. Michałka przetransportowano helikopterem a mnie karetką do szpitala w Kielcach. Na miejscu mówiono mi, że ratują dziecko, natomiast o Krzyśku przez 5 godzin nikt nie powiedział ani słowa. Dopiero, gdy zjawiła się Policja, żeby pobrać mi krew zrozumiałam, że nie żyje. Bogu dziękuje tylko za to, że Krzysiek nie cierpiał, ponieważ doznał okrutnych obrażeń ciała w tak krótkim czasie, że na pewno stracił przytomność. Miał tylko 33 lata i plany na przyszłość. Był dumny z Michałka zwłaszcza, że uczestniczył przy Jego porodzie.


Sprawcą wypadku okazał się 19-letni chłopak, który wraz z dwoma kolegami urządzali sobie wyścigi na drodze. Miał zaledwie pół roku prawo jazdy a jeździł autem od 3 tygodni. Nie mając zupełnie doświadczenia na drodze nie zapanował nad autem i na łuku drogi odbił do krawężnika. Wyrzuciło jego samochód a właściwie pół samochodu 18m na przeciwległy pas, który uderzył stroną pasażera w Krzyśka. Krzysiek miał tylko półtora sekundy czasu reakcji i nic nie mógł zrobić. Próbował odbić w prawo, ale zrobił to delikatnie i chyba tym sposobem uratował nam życie poświęcając swoje, bo inaczej dachowalibyśmy ze skarpy. Na miejscu wypadku poza Krzyśkiem zginął także pasażer z tamtego samochodu. Sprawca dostał 4 lata pozbawienia wolności, odebrano mu prawo jazdy, ma zakaz prowadzenia samochodu i ogłoszono wyrok w lokalnym wydaniu Dziennika Polskiego i Echu. Zasądzono od niego także marne odszkodowanie, którego i tak pewnie szybko nie odzyskam.

Michał cudem ocalał z tego wypadku. Doznał obrażeń ciała w postaci: pourazowego wstrząsu krwotocznego, rozlanego obrzęku mózgu, stłuczenia mózgu, urazu czaszkowo-mózgowego z długotrwałym okresem nieprzytomności, krwawienia podpajęczynówkowego, wieloodłamowego otwartego złamania łuski kości czołowej lewej oraz kości ciemieniowej i skroniowej, niewydolności oddechowej, niedowładu nerwu twarzowego. Sama również miałam dużo szczęścia, bo widocznie dane było mi przeżyć ten wypadek. Siedziałam prawie na siedzeniu Michałka i trzymałam fotelik. Gdybym siedziała na swoim miejscu pewnie takie informacje przekazałby już ktoś inny za mnie, bo moje siedzenie było złamane od uderzenia bocznego. Misiek przeszedł natychmiastową operację trepanacji czaszki. Lekarze musieli oczyścić mózg z odłamów kości. W szpitalu w Krakowie wstawiono Mu implant i wykonano operację plastyczną. Ma również uszkodzony nerw wzrokowy i na wiosnę czeka Go zabieg operacyjny w Szpitalu Okulistycznym w Witkowicach k/Krakowa.


Już w 2 tygodnie po wypadku rozpoczęto rehabilitację Michałka. Początkowo polegało to na stymulowaniu Go światłem, dźwiękiem i lodem. Potem wprowadzono ćwiczenia ruchowe. W marcu trafiliśmy do Szpitala Rehabilitacyjnego w Czarnieckiej Górze, gdzie przebywamy 2 razy w roku. Dwa razy w roku spędzamy także na turnusie rehabilitacyjnym w Radziszowie k/Krakowa. Ponieważ w Krakowie mieszkamy sami i nie mamy tam rodziny często jeździmy do Ostrowca. Tu również korzystamy z rehabilitacji na os. Ogrody i Na Kierkucie. Na skutek wypadku Michałek ma niedowład spastyczny prawostronny. Porusza się na kolankach i podtrzymuje lewą rączką. Misiek nie mówi, ponieważ uderzenie nastąpiło po lewej stronie tj. w miejscu, gdzie zlokalizowany jest ośrodek mowy. Konsultuję Go na wszystkie sposoby. Był leczony w Krakowie a obecnie prowadzi Go lekarka w Warszawie. Michał ma bliznę pourazową w mózgu, która powoduje u Niego padaczkę. Jest to paskudna choroba, z którą trzeba walczyć latami. W dodatku jest to odmiana padaczki lekoopornej co oznacza, że często trzeba zmieniać leki, bo Michał się na nie uodparnia.


Mimo doznanych schorzeń Misiek radzi sobie jak może. Ma wilczy apetyt po Krzyśku. Ci którzy Go znali pewnie wiedzą o czym mówię. Mam z nim świetny kontakt, spełnia proste polecenia i próbuje wydusić z siebie różne dźwięki. Ostatnio nauczył się piszczeć i słychać Go na cały szpital. Przepada za dziećmi, dlatego staram się żeby przebywał z nimi jak najczęściej. Robi się coraz bardziej podobny do Krzyśka zwłaszcza budową ciała. Mam nadzieję, że dzięki temu w przyszłości wyręczy mnie w wielu pracach domowych. Korzystamy z bezpłatnej rehabilitacji o ile to możliwe. Jednakże chciałabym zapewnić Mu najlepszą opiekę medyczną i dlatego leczymy się prywatnie. Zamierzam wykupić dla nas turnusy rehabilitacyjne w Stobnie, Rusinowicach i Mrzeżynie (turnus neurologopedyczny). Są to całkowicie prywatne ośrodki rehabilitacji, gdzie pobyt kosztuje majątek (2 tygodniowy turnus to wydatek rzędu 3.200 zł). Mogę liczyć na dofinansowanie z PEFRON do turnusu raz w roku w wysokości 1.030 zł. Uważam jednak, że na Jego rehabilitację i leczenie warto wydać każde pieniądze i zapewnić Mu profesjonalną rehabilitację, specjalistyczne zabiegi fizykoterapeutyczne, logopedę, neurologopedię, psychologa, pedagoga specjalnego, ćwiczenie nauki chodzenia w kombinezonie kosmicznym, dogoterapię czy hipoterapię. Niestety ośrodki państwowe nie dysponują wystarczającymi środkami, żeby to wszystko zapewnić. Michał potrzebuje drogiego sprzętu rehabilitacyjnego i leków, które zażywa 3 razy dziennie. Przechodzi także kosztowne badania neurologiczne, które monitorują obraz pracy mózgu. W Krakowie płacę za rehabilitację w domu a od stycznia dojdzie mi jeszcze logopedka. Jestem do tego zmuszona, ponieważ po wypadku mam uraz do jazdy i pomimo ukończonego kursu i zdanego egzaminu teoretycznego, nie jestem w stanie przystąpić do egzaminu na prawo jazdy. Mieszkamy na obrzeżach Krakowa i dojazd 3 autobusami na godzinę rehabilitacji lub pół godziny terapii logopedycznej mija się z celem. Od lutego
2007 r., o ile Michał zostanie zakwalifikowany, będzie chodził na 5 godzin dziennie do przedszkola do Maltańskiego Centrum Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym w Krakowie. Ponieważ godziny pobytu w przedszkolu kolidują z moją pracą, do której wracam po nowym roku, muszę wynająć opiekunkę z samochodem, która będzie zawozić i przywozić Go z przedszkola i czekać do czasu mojego powrotu z pracy. W warunkach krakowskich to wydatek rzędu 1.000 zł miesięcznie. Michał ma jeszcze szansę być leczony w Centrum Leczenia Padaczek w Paryżu, które uchodzi za najlepszy tego typu ośrodek w Europie. Koszt leczenia to kwota 1.000 € za dzień pobytu. Mam nadzieję, że ubezpieczalnia sprawcy poczuje się do obowiązku i sfinansuje Jego leczenia, w przeciwnym razie będę musiała zgromadzić środki własnymi siłami. Nie tracę jednak nadziei, że będzie dobrze, zwłaszcza, że neurochirurdzy są zdania, że Michałek będzie chodził i mówił. Tylko dla Niego zgodziłam się wystąpić programie Interwencja, bo przekonano mnie, że w ten sposób mogę zebrać więcej pieniędzy na jego leczenie i rehabilitację. Pierwsze co zamierzam zrobić to zakupić dla Niego program logopedyczny, który kosztuje prawie 4.000 zł. W styczniu jedziemy na rehabilitację do Stobna k/Piły, gdzie poza przewidzianymi w programie turnusu zabiegami, zamierzam wykupić dodatkowe ćwiczenia i terapię logopedyczną. Obiecałam Mu, że jak stanie na nóżki i będzie na tyle silny, żeby pojechać do Paryża do zabiorę Go do Eurodisneylandu. Michał uwielbia jeździć na koniu podczas zajęć z hipoterapii i pływa świetnie w basenie. Mimo, że ma nadal niesprawną rączkę zasuwa w wodzie jak ryba, oczywiście w kole i skrzydełkach. Kocha bajki z Bobem Budowniczym i wszystkie pojazdy, jakie można spotkać na budowie. Jest przekochany. Niestety nie będzie Mu dane bawić się tatą i chodzić na mecze Wisły, tak jak Mu Krzysiek obiecywał.


Bardzo dziękuję wszystkim, którzy chcą pomóc Michałkowi powrócić do sprawności. Kiedy zacznie mówić to pewnie podziękuje osobiście i sam przekona się ilu ludzi martwi się o Niego i jak bardzo wartościowych kolegów miał Jego Tata. Nie miałam jeszcze okazji podziękować wszystkim, którzy uczestniczyli w pogrzebie, ponieważ leżałam unieruchomiona w szpitalu. Dziękuję również wszystkim tym, którzy zechcieli przeczytać mój list i wsparli nas finansowo.


Jak zwykle popłakałam się podczas pisania. Na szczęście Misiek tego nie widział, bo smacznie spał. Zawsze robi smutną minkę jak widzi mnie kiedy płaczę a nie zawsze można uniknąć takich sytuacji.


Obiecuję na bieżąco informować o postępach w leczeniu i rehabilitacji. Obiecuję także, że przekazane środki wykorzystam zgodnie z przeznaczeniem czyli na leczenie, rehabilitację i terapię neurologopedyczną Miśka.


Bogusia Ziarkowska


Podaję nr konta osobistego, na którym gromadzę pieniążki na leczenie i rehabilitację Michałka


KREDYT BANK

FILIA NR 4 W KRAKOWIE – O/KRAKÓW

78 1500 1142 1011 4006 1079 0000


Podaję również dane fundacji, do której należy Michałek. W grudniu będę znała nr konta, na który można odpisywać 1% podatku. W ten sposób faktury za zakup leków i pomocy dydaktycznych, wizyt lekarskich i inne wystawiane są na fundację, która refunduje poniesione przeze mnie wydatki. Dowiedziałam się, że w tym roku procedura odpisywania 1% podatku na organizacje pożytku publicznego będzie uproszczona, ponieważ podatnik będzie wskazywał konkretną organizację w zeznaniu podatkowym a odpisem zajmie się urząd skarbowy. Z kolei osoby prawne mogą udzielić darowizny na konto:


FUNDACJA DZIECIOM „ZDĄŻYĆ Z POMOCĄ”

PKO BP XV O/WARSZAWA

50 1020 1156 0000 7902 0007 7248

Z DOPISKIEM „DAROWIZNA NA LECZENIE I REABILITACJĘ

MICHAŁA ZIARKOWSKIEGO